W ŻYCIU PIĘKNE SĄ TYLKO CHWILE-czyli jak w ciągu sekundy zrozumiałam jakie życie jest kruche

                        

 Ciężko o drugą taką optymistkę jaką jestem ja. Dla mnie świat jest pełen cudownych barw i nie widzę niczego w kolorach czarno-białych. Nie ma dla mnie rzeczy nie możliwych ani problemów nie do rozwiązania. Są jednak w życiu takie dni, które sprawiają, że można się załamać i złamać nawet tak twardą psychicznie osobę jak ja. Taki dzień przytrafił mi się wczoraj. 
 Wstałam rano z cudownym nastawieniem, choć wiedziałam, że ten dzień będzie trudny. Odsłoniłam rolety w sypialni, śnieg bajkowo pokrył moje wspaniałe góry i nadal prószył-zrobiło się w końcu zimowo na zewnątrz. Wstawiłam rosół ( u nas w niedzielę zawsze gotuję rosół ) wyszykowałam się i zabrałam na spacer najstarszą córkę i psa. 
 Nordic walking to moja ulubiona forma aktywności fizycznej. Podczas spaceru z każdym krokiem podziwiałam piękno natury jakie mnie otaczało. Spoglądałam na tarzającego się w śniegu psa i rozmawiałam z córką. Choć starałam się z całych sił nie myśleć o tym gdzie mam potem jechać, to i tak te myśli co chwilę do mnie wracały. Córcia zrobiła mi parę zdjęć, jedno z nich właśnie Ci prezentuje. Spoglądając na to zdjęcie parę godzin później, modliłam się, aby szczęśliwie wrócić do domu, do dzieci, do męża. 
 Od 3 tygodni czuję się słaba. Dopada mnie taki stan wieczorami i w nocy. Postanowiłam to sprawdzić. A raczej mąż mnie wygonił do lekarza. Wizyta na początku wydawała się być wręcz komiczna. Mówię lekarzowi, ze mi słabo, ze ręce i nogi mam jak z waty i nie mogę sobie ze sobą poradzić. A on na to: ,, E tam, młoda Pani jest nic Pani nie będzie, to tylko przesilenie” Hmm... przesilenie-pomyślałam. Po czym to stwierdził? Bez badania i bez większej ilości informacji? Po czym dodał: ,, ale na wszelki wypadek sprawdzimy serce” .  
 Po powrocie z gabinetu pielęgniarek z wynikiem EKG lekarz zbladł, chwycił telefon i dzwoni: ,, Emilko podejdź do mnie z CAPTOPRIL 25mg. ( Nienawidzę lekarstw ) Odłożył słuchawkę i mówi: ,, mąż jest?” Odpowiadam, ze tak, krąży tu gdzieś z synkiem samochodem i czeka, aż wyjdę. Po czym lekarz dodał: ,, proszę dzwonić po męża, jedziecie do szpitala”. Wystraszyłam się! Zapytałam lekarza co mi jest? Odpowiedział, że mam ciśnienie 180/100 i tętno 48, że tak być nie może i trzeba zrobić coś, aby to moje serce biło nadal i mam natychmiast jechać ze skierowaniem do szpitala na oddział kardiologiczny. Ciśnienie z pewnością skoczyło mi jeszcze bardziej. Zjadłam tabletkę na obniżenie ciśnienia, którą podała mi pielęgniarka. Zabrałam skierowanie, powiedziałam do widzenia i poszłam do męża czekającego już na mnie z synkiem na korytarzu. 
 W drodze powrotnej do domu postanowiłam, ze podjedziemy jeszcze do babci na herbatę. Ona wiedziała jak mnie podtrzymać na duchu. 
 Babcia kazała mi się wyciszyć, dała mi ziołowa tabletkę na uspokojenie, zrobiła mi melisę i wcisnęła kostkę gorzkiej czekolady-moja kochana. Wychodząc od niej z bardzo pozytywnym nastawieniem stwierdziłam, ze nie muszę nigdzie jechać. 
 Nie chciałam w nocy jechać do szpitala, wiedziałam, ze spędzę tam godziny, w dodatku z małym dzieckiem jeżdżenie po szpitalach to wstrętny pomysł. Mąż nie pozwolił mi kierować, chciałam pojechać sama, ale się nie zgodził. Niestety tak jest, ze jak nie masz z kim  zostawić małego dzieciątka to w takich sytuacjach musisz nieźle kombinować, aby wszystko pogodzić. Babcia ma 80 lat i jest za bardzo schorowana, aby zostawiać jej 22 miesięczne dziecko pod opiekę na parę godzin. 
 Postanowiłam, ze poczekam jeszcze jeden dzień i zobaczę czy mi się polepszy, nie polepszyło się. W nocy z soboty na niedziele myślałam, ze się ,, przekręcę” wiec nie uniknęłam wyjazdu. I tak oto mąż zawiózł mnie do szpitala w niedziele około południa i od razu wrócił do domu. Zarejestrowałam się i zostałam. Czekanie 4 godziny na SORZE było straszne, ciągnęło się w nieskończoność. ale największą traumę przeżyłam kiedy po wstępnym badaniu, prześwietleniu klatki piersiowej i pobraniu mi krwi do badania, lekarz skierował mnie do sali obserwacyjnej. Tam miałam tylko czekać na wyniki. 
 Wchodzę do środka, a tam... nie zapomnę długo o tym co tam zobaczyłam. 
- starsza babcia siedząca na łóżku bez ruchu, z zapadniętą szczęką i chuda jak mumia przed balsamowaniem. Sama skóra i kości, garstka włosów na głowie, prawie przeźroczysta. Bez jakiegokolwiek ruchu, patrzyła przed siebie.
- Pan bez  nogi, bardzo zadbany, który jak sie potem okazało, był z domu opieki. Strasznie to przykre.
- młody chłopak około 20 lat, siedzący na łóżku trzymający swoją dziewczynę za rękę. Z umieszczonym tlenem w nosie i poprzypinana aparatura do całego ciała. Był koloru niebiesko-zielono-żółtego. 
- starszy Pan ślicznie ubrany, bardzo zadbany, elegancki. Wyglądał jak właściciel jakiejś firmy i co z tego skoro nie wiedział nawet jak się nazywał, kompletnie stracił łączność z rzeczywistością,
- Pani w średnim wieku leżąca pod kroplówka na końcu sali, przyglądała się całej sytuacji, ale wyglądała jakby bardzo ją coś bolało,
-mężczyzna, obcokrajowiec. Wiek około 45 lat. Cały wysmarowany nadmanganianem potasu, siedział na skraju łóżka i wpatrywał się smutnym wzrokiem w podłogę. 
- staruszka w niebieskiej piżamie, siedząca na wózku inwalidzkim pomiędzy łóżkami chorych, z twarzą zasłoniętą dłonią. Czekała cały dzień na wypis ze szpitala, wśród tych wszystkich schorowanych ludzi. 
- i na koniec Pan-starszy, taki dziadziuś, troszkę pulchny. Leżał podpięty do wszystkiego co tylko tam było. Wiercił się, próbował się podnieść, ale nie potrafił powiedzieć nic, tylko krzyczał, stękał. Do tego co chwile się odkrywał i leżał nago w samym pampersie. Cała ta sala z tymi wszystkimi biednymi ludźmi tak bardzo mi utknęła w pamięci, ze długo tego nie zapomnę. 
 Pomyślisz może, że co ja tak przeżywam. Przecież w każdym szpitalu są chorzy. Może masz rację, ale nie każdy chory ląduje w jednym pomieszczeniu z różnymi przypadkami. Takich sal obserwacyjnych powinno być więcej. I uwierz, że nie byłam świadoma tego, że w tym dniu napatrzę się na takie cierpienie, ponieważ niektórych momentów z pobytu na tej sali nie opisze, byłoby to co najmniej nie na miejscu. 
 Usiadłam w kącie na małym, obrotowym krześle. Otworzyłam książkę i próbowałam się skupić na jej treści. Niestety na marne. Głosy dochodzące od lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych po pacjentów przerażały  tak bardzo, ze modliłam się żeby jak najszybciej stamtąd uciec. Chciałabym im wszystkim pomoc... Sama byłam słaba. W ciągu sekundy wchodząc do tej sali zrozumiałam jakie życie jest kruche. Jacy my jesteśmy bezradni wobec choroby. I jak bardzo jesteśmy na siebie skazani i w krytycznych momentach-od kogoś zależni. 
 Kiedy patrzyłam na ich cierpienie zrozumiałam, ze moje złe samopoczucie to tylko kropla w morzu tego co odczuwają Ci ludzie. Zrozumiałam, ze znalazłam się tam, aby bardziej docenić to jak cudowne mam życie. Kochana rodzinę i najważniejsze, ze wszyscy jesteśmy zdrowi. Miałam cicha nadzieje, ze to nie serce powoduje moje osłabienie. Chyba Bóg mnie wysłuchał. Po trzech godzinach czekania na wyniki poprosiłam lekarza, aby powiedział mi co dalej ze mną. I wiesz co sie okazało?
Wirus...Grypa... serce zdrowe, wyniki krwi wzorowe. 7 godzin czekania i przykrych doświadczeń zakończyły sie dla mnie bardzo łaskawie. Dostałam receptę na tabletki ziołowe na przeziębienie i wzmocnienie. Plus witaminy. Nienawidzę brać tabletek, ale ziołowe są najlepsze, wiec nie protestowałam. 
 Reasumując moje słowa. Każdy z nas jest kowalem swojego losu. Jeśli się poddamy, stracimy wszystko. Jeśli wiec czasem dopadają Cie takie dające do myślenia dni, to może postępuj tak jak ja. Zrób rachunek sumienia i podziękuj za to co masz. Pamiętaj inni mają naprawdę gorzej. 

Pozdrawiam Cie serdecznie 
Monika

Komentarze

  1. Oj, co za przeżycie.Rozumiem Cię doskonale, bo sama miałam takie dwa incydenty w ostatnim okresie. To jakbyśmy znalazły się w jakimś filmie, którego nie można wyłączyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest najgorsze. Mam nadzieję, że tych smutnych przeżyć w naszym życiu będzie coraz mniej.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

MAŚLANE BUŁKI Z MAKIEM I SEZAMEM

TORT CZEKOLADOWY Z KREMEM CHAŁWOWYM

SEROWE ROGALIKI BEZ JAJEK